Komunikat o błędzie

  • Notice: Trying to access array offset on value of type int w element_children() (linia 6594 z /waterways.pl/includes/common.inc).
  • Notice: Trying to access array offset on value of type int w element_children() (linia 6594 z /waterways.pl/includes/common.inc).
  • Notice: Trying to access array offset on value of type int w element_children() (linia 6594 z /waterways.pl/includes/common.inc).
  • Notice: Trying to access array offset on value of type int w element_children() (linia 6594 z /waterways.pl/includes/common.inc).
  • Notice: Trying to access array offset on value of type int w element_children() (linia 6594 z /waterways.pl/includes/common.inc).
  • Notice: Trying to access array offset on value of type int w element_children() (linia 6594 z /waterways.pl/includes/common.inc).
  • Notice: Trying to access array offset on value of type int w element_children() (linia 6594 z /waterways.pl/includes/common.inc).
  • Notice: Trying to access array offset on value of type int w element_children() (linia 6594 z /waterways.pl/includes/common.inc).
  • Notice: Trying to access array offset on value of type int w element_children() (linia 6594 z /waterways.pl/includes/common.inc).
  • Notice: Trying to access array offset on value of type int w element_children() (linia 6594 z /waterways.pl/includes/common.inc).
  • Notice: Trying to access array offset on value of type int w element_children() (linia 6594 z /waterways.pl/includes/common.inc).
  • Notice: Trying to access array offset on value of type int w element_children() (linia 6594 z /waterways.pl/includes/common.inc).
  • Notice: Trying to access array offset on value of type int w element_children() (linia 6594 z /waterways.pl/includes/common.inc).
  • Notice: Trying to access array offset on value of type int w element_children() (linia 6594 z /waterways.pl/includes/common.inc).
  • Deprecated function: The each() function is deprecated. This message will be suppressed on further calls w _menu_load_objects() (linia 579 z /waterways.pl/includes/menu.inc).
  • Deprecated function: PHP Startup: Passing glue string after array is deprecated. Swap the parameters w drupal_get_feeds() (linia 394 z /waterways.pl/includes/common.inc).

Z falą kulminacyjną po Wiśle 2010

Ostatnia wielka dzika rzeka Europy. Zawsze pierwsze moje skojarzenie z Wisłą to brud i smród.
Ależ my od 2004 r. jesteśmy członkem Uni Europejskiej! Jednym z niewielu superlatywów naszego członkostwa w Unii jest, oprócz koniunktury na moje usługi, fakt, że przepisy unijne narzucaja bezwzględne standardy w zakresie ochrony środowiska. Uprzemysłowiona Europa Zachodnia zrobiła sobie dzięki nim skansen z naszego kraju. Wszędzie Natura 2000 - program blokujący wszelką aktywność na niemalże każdym zielonym terenie. Gdy rok temu chciałem zbudować elektrownię wodną na mojej ukochanej rzeczce, chcąc się uniezależnić od energii pochodzącej z dymiacych elektrowni funkcjonujących na węglu, usłyszałem kategoryczne NIE! Projektując lądowisko dla awionetki na mazurach urzędnicy nie dali się łatwo przekonać, że lądujaca 5x w roku awionetka jednosilnikowa powoduje mniej hałasu przez caly rok, niż jeden rozklekotany kombajn w ciągu godziny. Wiosna 2010 roku obfitowała w Polsce w festiwal głupoty.
Najpierw prezydent zabrał setkę przydupasów (od szefów sił zbrojnych poprzez pisuarowych parlamentarzystów aż po prezesa Narodowego Banku Polskiego!) na wycieczkę do Katynia. To klimat naszej Polski: za pieniądze podatników organizuje się wycieczki rządowym samolotem. No ale wycieczka urzędników to jeszcze nie głupota. To najwyżej marnotrastwo. Ale to akceptujemy, bo już się do niego przyzwyczaoliśmy. Brakowałoby nam go, gdyby nagle je ktoś ukrócił. Głupota szalała w kokpicie. Za sterami wojskowi ignoranci. Wszak każdy wojskowy pod słońcem to przygłup, nieuk i olewacz mający za nic procedury, przepisy. Liczy się w wojsku jakaś abstrakcyjna komenda, rozkaz, zdegeneroweany, z reguły pijany, i zawsze niedouczony dowódca. Mieszkam nieopodal parku narodowego widzę jak wojskowe półgłówki skracają sobie drogę na lotnisko przelatując z łomotem wszelkiego rodzaju rzęchami nisko nad chronionym lasem, rzadkimi zwierzakami. Mają w dupie przepisy bezwzględnie zakazujące przelatywania nad parkami narodowymi. Nie mają w pustych ogolonych i przepitych łbach wyobraźni, jak bardzo ingerują w przyrodę. Ja w dniu feralnej wycieczki do Katynia też wyruszyłem w plener. Na turach postanowiłem zdobyć Dolinę Pięciu Stawów Polskich, która późną zimą i wczesną wiosną jest mistyczna. Gdy od spotkanego przy Wodogrzmotach turysty dowiedziałem się, co się stało, zadałem jedno pytanie: a jaka była pogoda? Już po chwili wiedziałem to, co od wielu miesięcy próbuje się odsłuchać z czarnych skrzynek, wyciagnąć od świadków i wyczytać w kwitach. Zasada jest jedna: Jak jest zła pogoda na lotnisku, to nie ląduję. A jak wiem o tym przed startem, to nie startuję. To nie tylko zasada. To także przepis. I tego także nakazuje zdrowy rozsądek. Jarek Matjasik, ktory uczył mnie latać, pokazał mi na początku kursu, zanim wsiadłem pierwszy raz do kokpitu, skrzydło z rozwalonego samolotu, na którym wygrawerowane były nazwiska pilotów aeroklubu, którzy zginęli w katastrofach lotnicztch. Jarek powiedzial wtedy: Tomek, ci goście byli wybitnymi lotnikami. Zdobywali medalne na zawodach. Byli doświadczonymi instruktorami. Ale w ich życiu raz stwierdzili, że mimo niesprzyjających warunków gdzieś na pewno muszą dolecieć. Przyczyna tragedii jest jedna: Ignorancja i głupota. Winni są wojskowi piloci, ich szefowie wyszkolenia. Cywilny pilot nigdy nie doprowadziłby do takiej katastrofy. Amen. Katastrofa w Smoleńsku była początkiem festiwalu głupoty. Kilka tygodni później Polacy dowiedzieli się, że nad rzekami w cywilizowanym świecie trzeba pracować, by w razie ulew, nawałnic nie wylały. Dowiedzieli się też, że budowanie domów na terenach zalewowych kończy sie katastrofą. Głupi Polacy wybierają głupią władzę. Woli ona co kilka lat wydać miliardy na pomoc powodzianom i odbudowę terenów zalanych, niż raz na zawsze umocnić wały, stworzyć nowoczesny system chroniący przed katastrofami i zabronić budowania domów i bloków na terenach zalewowych. Ale Polacy lubią wojnę, lubią katastrofy. Dobrze im to robi. Mogą się zjednoczyć. Powalczyć. Przyszedł Józek po śmierci do Świętego Piotra, a ten go pyta, gdzie Józiu chciałby pójść. Jóźiu wahał się, więc go Święty Piotr zabrał najpierw do Nieba, by pokazać jak tam jest. A tam sami święci, wszyscy klęczą, odprawiają nabożeństwa. Medytują. Nudno. Potem Święty Piotr zabiera Józa do piekła. A tam nieustająca impreza. Leje się alkohol, roznegliżowane laski, narkotyki, dyskoteka, sex. Wszystko, czego dusza zapragnie. Podoba się tam Józiowi, ale na końcu piekła widzi obrazek zgoła odmienny: obraz księżycowy, ponury, diabły w kotłach gotują garstkę grzeszników. Jak to? Co to? - Pyta Józiu Świętego Piotra. - A to są polscy katolicy, oni zawsze tak chcieli. Polacy chcą powodzi, chcą katastrof. W swojej głupocie sprzyjają swym nieszczęściom.
Powódź stulecia. Co począć? Dałem sołtysowi kasę na powodzian. Poczłapałem do garażu, zapakowałem ponton na pakę i ruszyłem do Tyńca, skąd z falą kulminacyjną spłynąłem pod Sandomierz. Wisła podczas powodzi jest jak wielkie jezioro. Główny nurt, który trudno jest odnaleźć bez gps zasuwa ok 3 węzłow. Fajne wrażenie jest, gdy patrzymy na nawigację i dowiadujemy się, ze płyniemy po łące ok. jednego kilometra od brzegu rzeki. Na resztkach wałów strażacy biorą nas (płynę z kolegą, bo w trudnych warunkach bezpieczniej) za szabrowników, samobójców i szaleńców. Płyniemy po wioskach, po boiskach, po sadach. Wszystko zalane. Główki znaków drogowych ledwie co wystają ponad wodę. Gdy nadchodzi burza schronimy sie w małej zapomnianej wiosce pod dachem obory. Szamba wybiło na drogę, fetor nie z tej ziemi. Cała zawartość obory rozkłada się w pobliskich rowach. Szaro, buro i ponuro. Pod Nowym Korczynem umawiamy się z dziewięćdziesięcioletnią babcią na wódkę. Na samogon pędzony w kuchni. Z drugiej strony Wisła jest urokliwa